Dnia 25 marca 2016 roku wybraliśmy się z Londynu do Kornwalii – jednego z najbiedniejszych regionów Wielkiej Brytanii.
Mimo iż wyprawa z założenia fotograficzna, to głównym jej celem było przez chwilę pobyć z daleka od londyńskiego zgiełku i ludzkiego mrowiska. Pobyć tam, gdzie naturalnym rytmem wstaje wiosna, zachwycić się pięknem przyrody i oddać cześć Matce Naturze.
Dlaczego człowiek odczuwa pragnienie bliskości z naturą? Za co darzy ją taką miłością? Co sprawia, że lgnie do niej jak dziecko do matki? Odpowiedzi na te pytania znajdujemy u młodopolskiego poety Kazimierza Przerwy Tetmajera, który w wierszu pt. „Wielbić naturę?” wylicza powody, dla których człowiek wielbi i kocha naturę:
„Wielbić naturę?… Za co?…
Bo nią mus praw tajemnych dla człowieka rządzi, (…)
Kochać naturę?… Za co?…
Za to, że mię gwałtem bezwzględnym utworzyła i odziała kształtem ludzkim,
(…) Że mi dała poczucie i świadomość woli,
(…) Że mi w mózg upragnienie wszczepiła poznania (…) „
W innym wierszu pt. „Na szczycie” poeta hołduje Matce Naturze i uznaje jej wyższość:
” (…) Naturo! Matko! Oto w twoim łonie
wszech wiernym istność niech moja zatonie;
w twojej potędze, pod twoim ogromem,
niech się ma dusza uczuje atomem,
cząstką tych szumów, które w drzewach szumią,
cząstką tej fali, która w rzece płynie,
cząstką tych głosów, co się w grotach tłumią,
cząstką gry słońca na górskiej dolinie (…) „
Nie sposób nie zgodzić się ze słowami autora wierszy. Od zawsze jesteśmy otoczeni i związani z naturą. To ona nas karmi, jest niczym matka. Całe nasze życie jest podporządkowane jej prawom. Chcąc nie chcąc, by żyć w zgodzie z nią i przetrwać, musimy uznać jej wyższość i oddać należyty szacunek. Jesteśmy bowiem jedynie malutką cząstką w nieskończonym jej ogromie.
Tyle tytułem wstępu. Teraz przejdźmy do naszej kornwalijskiej przygody.
Po 6-godzinnej podróży i przejechaniu ok. 500 km docieramy do krainy, która wita nas tajemniczym zachodem księżyca i pięknym wschodem słońca. Co za miejsce! Co za klimat! Jesteśmy zachwyceni już na wstępie. Pomimo nieprzespanej nocy nie udajemy się na odpoczynek, wręcz przeciwnie. Nie tracąc czasu, którego mamy i tak bardzo mało wyruszamy na długą wędrówkę po dzikich zakątkach krainy:
Gdzie nierzadko występują prawdziwej „urody” angielskie dziewczyny,
gdzie miejski „hustle and bustle” nie przyprawia o ból głowy,
gdzie plaże dorównują hiszpańskim riwierom, a błękitu i przejrzystości wód nie powstydzi się Morze Śródziemne,
gdzie chmury trącane przez wiatr unoszą się nad głowami i dają wrażenie, jakby zaraz miały spaść,
gdzie patrząc na rozległe krajobrazy człowiek, uczy się pokory wobec potęgi przyrody,
gdzie cisza i spokój pozwalają usłyszeć szelest liści, śpiew ptaków i szum wody,
gdzie drapacze chmur nie stoją na przeszkodzie, abyś poczuł podmuch świeżego wiatru na policzku,
gdzie ludzie wiodą spokojny tryb życia w harmonii z naturą, a wyścig szczurów nie jest nikomu znany,
gdzie nie brak miejsc parkingowych, a aluminiowe kany na mleko okazują się całkiem oryginalnym i ekologicznym parkometrem,
gdzie zamiast metropolitańskiego smogu w powietrzu unosi się „zapach” pasącego się bydła,
gdzie padasz na łąkę, by wziąć źdźbło trawy do ust i spoglądać w niebo lekko przymrużonymi oczami,
gdzie zwykła codzienność okazuje się tak wspaniała w swoim bycie,
gdzie zapominasz o przeszłości,
gdzie pragniesz napawać się każdym momentem,
gdzie liczy się jedynie ten moment, ta chwila,
gdzie pragniesz marzyć,
żyć.
Podsumowanie
Przejechaliśmy 1100 km. Odwiedziliśmy kilka wsi i miasteczek. Fotografowaliśmy pola, wzgórza, doliny, ocean i zamki. Skosztowaliśmy Cornish pasty – pieroga kornwalijskiego i posmakowaliśmy regionalnych trunków. Przemierzyliśmy pieszo ok. 20 kilometrów przykrytych kurzem szlaków i zmagaliśmy się ze zdradliwymi nieraz skałami, wszystko w przyjaznej atmosferze, budując zaufanie pomiędzy członkami wyprawy oraz nabierając respektu przed potęgą przyrody. Jakże ważne to wartości w kształtowaniu własnego charakteru.
Zrobiliśmy zdjęcia, które uwieczniły to, co zobaczyliśmy i do których będziemy niejednokrotnie wracać. Jesteśmy także przekonani, że wrócimy jeszcze do Kornwalii, bo nie sposób odkryć jej w tak krótkim czasie.
Po dniu wyprawy, która trwała od wczesnego ranka do późnej nocy i obfitowała w tyle przeżyć, z trudem wracamy do miejsca, z którego przybyliśmy, a w którym z różnych pobudek jesteśmy. Nie łatwo wrócić do codzienności. Nie łatwo też opisać słowami to, co zobaczyliśmy i poczuliśmy – jednym słowem kornwalijską przygodę. Krótką, ale dynamiczną i emocjonującą.
Mamy nadzieję, że udało nam się ubrać w słowa emocje, abyście mogli przeżyć, zasmakować i poczuć, to co my przeżyliśmy. Natomiast dołączone zdjęcia niech będą medium pomiędzy Wami a oczami fotografa, abyście mogli dodatkowo wszystko zobaczyć.
Jak Ci się podobało w Kornwalii? Brzmi zachęcająco?
Polecamy udać się na miejsce i własnymi zmysłami doświadczyć tego, co Kornwalia ma do zaoferowania.
Przekonacie się, że pomimo ekonomicznego ubóstwa najbardziej wysunięte na południowy zachód hrabstwo Anglii posiada coś więcej – coś, czego brak w wysoce zurbanizowanych miastach goniących za bogactwem.
To, co zobaczycie i przeżyjecie, zostanie w waszej pamięci na zawsze, tak jak skały, które wiecznie tam trwają.
Podzielcie się po powrocie z nami Waszymi wrażeniami!
A tymczasem zapraszamy do oglądania wybranych zdjęć z naszej wyprawy.
Do następnej wyprawy, do następnej kornwalijskiej przygody!
Zespół aRTofFOTO.eu